Jest to publikacja bardzo ciekawa głównie z dwóch względów- jest niezatartym przez ówczesną cenzurę zapisem miłości rodzeństwa do swego ukochanego brata. Piękne pejzaże młodości w Dzierżynowie, ciepła atmosfera domowa, bliskość rodzeństwa, ich zabawy i radość warte są przeczytania. Miłość ta kształtowana była przez kolejne lata bardziej korespondencyjnie niż w codziennym życiu. O ostatnim spotkaniu z Feliksem dowiadujemy się z przedstawionych listów- w 1908 roku w X pawilonie warszawskiej cytadeli. Czy rodzeństwo spotkało się w późniejszym czasie? Być może. W okresach wolności do 1912 roku były ku temu okazje. Po szóstym aresztowaniu i osadzeniu Feliksa w katorżniczym wiezieniu już nie. Później była Rewulucja. Jedynie Jadwiga z rodzeństwa miała stały kontakt z bratem, jako, że pozostała w Moskwie do końca swych dni. Widział się z Feliksem również Władysław w Charkowie w latach1921-1922. Czy później ktoś miał z nim kontakt, czy spotykali się, czy była między rodzeństwem kontynuowana korespondencja- tego nie wiemy.
Drugi ciekawy powód, by przeczytać wspomnienia, to fragmenty listów, których treść nieznacznie różni się od przytaczanych w książkach. Warto zwrócić uwagę na niebywale piękne i wartościowe słowa Feliksa Dzierżyńskiego poświęcone wychowaniu dzieci. Jego nowoczesne postrzeganie kształtowania dzieci i stosunku dorosłych do nich było wtedy już rewolucyjne, a dziś ich treści powinny być zawarte w podręczniku każdego rodzica.
W tekście jest wiele nadużyć, co zrozumiałe, zwłaszcza, że pisany był na okoliczność 25 rocznicy śmierci wielkiego rewolucjonisty- stąd kreowanie Dzierżyńskiego na wodza rewolucji, kiedy nigdy wodzem nie był, nie chciał być, unikał jak mógł wszelkich funkcji nadrzędnych. Dzierżyński był wyjątkowo utalentowanym organizatorem, potrafił tak dobrać, ustawić ludzi i tak ich zmotywować, że tworzyli posłuszną mu machinę, którą jedynie sterował. Daje się doskonale odczuć w tekście naciągane osiągnięcia Stalina, podobnie jak dziś Jarosław stara się na miejscu Lecha Wałęsy posadzić swego nieudolnego brata. Tak bywa w czasie, kiedy niebezpieczne miernoty są u władzy.
Ciekawe mogą być refleksje nad porównaniem działań rewolucjonistów kiedyś i dziś, kiedy to dziś dużo trudniej jest być rewolucjonistą i nie wystarczy zmienić adresata listu na ciocię, aby cała korespondencja nie dostała się w łapy wrogiej służby bezpieczeństwa, bo dziś algorytmy wyłapują dosłownie wszystko, a nawet za dużo i nie da się nic przemycić w korespondencji. Ani ucieczka trzykrotna z Syberii nie byłaby taka łatwa, mimo że wówczas było już trudno. Jak dziś wyglądałaby rewolucja?
Zapraszam do lektury.